2 fakty z mojej nauczycielskiej kariery! Dowiedz się, a się zdziwisz!
Zdradzę Ci dziś 2 fakty z mojej nauczycielskiej kariery! Będziesz zaskoczona/y!
Z okazji Dnia Nauczyciela zdradzę Wam dwa fakty z mojej nauczycielskiej kariery, o których raczej nie wiecie.
Szukałam uczniów… jak myślisz: jak?
Mój pierwszy ever uczeń, Filip znalazł moje ogłoszenie na ulotce na drzwiach Politechniki Rzeszowskiej, o ile dobrze pamiętam. Było to na drugim roku moich studiów czyli w 2005 roku. Nie było wtedy Facebooków czy Instagramów, nie wszyscy mieli nawet komputery czy telefony komórkowe. Ale takie na guziole wielkie bez internetów!
Kiedyś poprzyklejałam na drzwiach szkół, sklepów takie karteczki z moim numerem telefonu i można było sobie oderwać haha 🙂 Nieraz jak przechodziłam, to sprawdzałam, ile karteczek jest oderwanych…
Moja pierwsza praca w zawodzie nauczyciela wcale nie miała miejsca w Polsce!
Pierwszą poważną pracę w szkole publicznej dostałam…we Włoszech. Konkretnie to dostałam stypendium z programu, wtedy Erasmus Comenius, na trzecim roku iberystyki i wyjechałam na praktyki, które w rezultacie polegały na tym, że byłam pełnoprawnym nauczycielem, chociaż na papierze były to praktyki. Pracowałam prawie pół roku w Palestrinie pod Rzymem i to było wspaniałe doświadczenie!
Uczyłam tylko hiszpańskiego?
Uczyłam hiszpańskiego i angielskiego. Angielskiego głównie przez przypadek, bo coś im się w papierach pomyliło, że studiuję też angielski. Tak nie było. No ale jako że mój poziom był dość wysoki to uwaga… byłam traktowana jak „native speaker” i miałam prowadzić konwersacje z młodzieżą. Dałam radę, choć nieraz było wesoło!
To niemożliwe, by zostać przyjętym od razu na drugi rok studiów? Hmmm… dowiedz się!
Była to dla mnie niesamowita szkoła życia! Musiałam tłumaczyć wszystko po hiszpańsku, a potem też po włosku. Co ciekawe… przyjechałam z włoskim na poziomie A0, właściwie to umiałam się przedstawić i tyle. Po prawie pół roku mówiłam po włosku płynnie i potem przyjęli mnie od razu na drugi rok italianistyki! Ot taka historia.
Kiedyś opowiem o tym jeszcze, bo taka nauka włoskiego „z ulicy” miała swoje plusy i minusy. Bo z pewnością podróżowanie może być dobrym sposobem na naukę języka, o czym pisałam już tu.
Jak myślicie, jakie? Chcecie poznać więcej faktów z mojej nauczycielskiej kariery?
Aga