Co ma wspólnego lalka Barbie z nauką języków?
Pamiętasz z dzieciństwa to uczucie, gdy dostawałaś/eś nową zabawkę? Taka nowa lalka Barbie zawsze wzbudzała we mnie euforię, a umówmy się, że w latach 90tych jak się miało jedną, dwie czy trzy takie lale to już było coś. Wyobraź sobie to: dostajesz do rąk pudełko, rozdzierasz papier, otwierasz tak szybko, jak to możliwe i jest! To ona! Nowiutka pachnąca Barbie w ciuchach jak z wystawy. Bawisz się nią codziennie. Emocje, jakie temu towarzyszą to radość, euforia, zachwyt.
Barbie ma już miesiąc. Co czujesz?
Patrzysz na Twoją Barbie i… szukasz innej zabawki, bo… no co tu dużo gadać… ta Barbie już taka „wybawiona”. Skończyły się pomysły i ląduje na dnie szuflady. Odnajdujesz inną zabawkę, której nie miałaś/eś w rękach od miesięcy i znów jest to uczucie, które uwielbiasz. Z nową zabawką byłoby jeszcze więcej radochy, to fakt. Ale już niedługo dzień dziecka, więc już nie możesz się doczekać.
Wyobraź sobie, że Barbie jest jak jedna z metod uczenia się, jakie stosujesz. Dziwne porównanie, ale jakże trafne…
Dajmy na to, robienie mapy myśli z nowych słów. Przez jakiś czas podoba Ci się ta metoda, jest super. Używasz kolorowych flamastrów, kredek, tworzysz nowe schematy. Jak długo twój mózg będzie uznawał tę metodę za innowację? Miesiąc, dwa, trzy?
Nie korzystaj ciągle z tych samych metod!
Przyzwyczaisz do nich swój mózg i on w pewnym momencie się wyłączy, a ty będziesz tylko tracić czas i mieć poczucie, zresztą słuszne, że niczego się nie nauczyłeś.
Zmieniaj metody co jakiś czas!
Sam/a będziesz wiedzieć kiedy. Zacznie Cię nudzić to, co robisz. A wtedy Ty, pstryk i zapodajesz swojemu mózgowi nowy dopalacz. No i, i Ty i on jesteście zadowoleni i zmotywowani do nauki!
A Ty zmieniasz metody, czy jednak ciągle wałkujesz to samo? Może czas na zmianę?
Aga