Czy w szkole przymyka się oko na przemoc?
Dziś będzie o PRZEMOCY.
Czy szkoła takie konflikty rozwiązuje lub też zamiata pod dywan? Przemoc w szkole jest. To fakt. Pytanie, jak szkoła sobie z nią radzi.
Nic nie jest zero-jedynkowe.
Każda szkoła jest inna, nie będę tu generalizować, bo nic nie jest ani białe ani czarne. Spotkałam się w życiu ze wszystkimi podejściami ze strony szkoły, nauczycieli, czy rodziców i uczniów.
-> Zainteresowanie problemem i natychmiastowa reakcja.
-> Stosunek obojętny i bagatelizowanie tematu.
-> Dużo gadania i mało robienia.
-> Zwalanie winy na innych.
-> Postawa pełna wsparcia.
-> Negacja ze strony rodziców.
-> Uśmieszki.
-> Kłamstwo.
-> Wola zmiany.
Czy faktycznie agresja w szkole jest?
Według mnie problem agresji w szkole jest ogromny. Nie mówię tylko o agresji fizycznej, bo chyba tej jest najmniej, ale też o agresji słownej. Bo od tego się zwykle zaczyna.
I to jest przerażające przede wszystkim wśród uczniów. Spojrzenia pełne pogardy, szydzące uśmieszki pod nosem (bo niby nikt nie widzi?), komentarze godne słonia w składzie porcelany, „niegroźne” epitety. Czy serio aż tak trudno pomyśleć, że ten drugi człowiek też ma uczucia? Gdzie Wasza empatia drodzy uczniowie? Chcecie być cool? Nie jesteście.
Czy szkoła reaguje?
Powinna. Nie zawsze to robi, bo… nie chce psuć relacji między uczniami, rodzicami i nauczycielami… To jest powód? Ręce opadają. Nauczyciele, którzy widzą przemoc, powiedzą, że tak, szkoła reaguje. „Zawsze! Każdy może ze mną pogadać, kiedy tylko chce. Jak widzę, że dzieje się źle- reaguję natychmiast.” I chwała Wam za to drodzy pedagodzy. Oby wszyscy mieli takie podejście.
Niektórzy jednak nie mają motywacji, by coś zmieniać. Jest dobrze jak jest. Szkoła nie jest miejscem wspierającym nauczycieli w rozwoju. Pisałam o tym tu.
Szkoła powinna być miejscem, które wspiera uczniów, rodziców i nauczycieli. Polecam wszystkie publikacje wspaniałego działacza Mikołaja Marceli. Jego książki to złoto!
Niestety nie zawsze jest różowo.
Gdyby jednak było tak cukierkowo, nie byłoby depresji, załamań nerwowych, samookaleczeń czy samobójstw wśród dzieci i młodzieży. Czyli jednak ktoś kiedyś nie zareagował… zbagatelizował… zostawił to dziecko, bo „jakoś to się poukłada”. Serio? Takie 8-letnie czy 12- letnie dziecko może coś poukładać? Na przykład kolegę, który go regularnie tłucze albo wyśmiewa? Nie zgodzę się.
Każda agresja jest zła!
I trzeba reagować od razu. Rozumiem, że można dać jedną szansę, dwie. Dziękuję. Żarty się skończyły. Przemoc w szkole w dziecięcych latach może zniszczyć życie. Konsekwencje nieraz widać latami.
Gdzie są rodzice?
Nie zapominajmy o jednej ważnej kwestii. Dzieci często do szkoły przychodzą już z problemami. Z domu. Przemoc domowa, bicie, znęcanie się psychiczne. To tylko niektóre z przykładów, jakie mogą dotyczyć dzieci, które wyładowują później swoją agresję na innych w szkole. Czy są winne? Raczej potrzebują pomocy, a nie potrafią o nią poprosić. Może same nie wiedzą, co mają zrobić? Rozwiązują problemy tak, jak się je rozwiązuje u nich w domu.
Wydaje się, że pewnych rzeczy dzieci nie widzą. Ale widzą. Rozumieją. Stąd problemy. Przykład idzie z góry.
Apeluję!
Reagujmy! Zawsze! Dla dobra dzieci!
Aga